1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Postmodernizm: bunt przeciwko wszystkiemu WYSTAWA

22 stycznia 2024

Postmodernizm nie jest łatwy do zdefiniowania; wymyka się próbom ujęcia go w ryzy. Ten nieokiełznany nurt rozwinął się w drugiej połowie XX wieku jako reakcja na modernizm. I tu kończy się to, co wiadomo o nim na pewno.

https://p.dw.com/p/4bYiW
Bundeskunsthalle Bonn: postmodernizm na wystawie
„Można wszystko”: zespołowe zdjęcie projektantów z grupy Memphis, a poniżej - kanapa z zachodem słońca nad Nowym Jorkiem (proj. Gaetano Pesce)Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Modernizm – wcześniej dominujący w sztuce, architekturze, projektowaniu użytkowym czy literaturze – skupiał się na poszukiwaniach ustalonych zasad i jednoznaczności przekazu. Porządkował, układał; domy odzierał z ornamentu, a w literaturze wprowadził wielką narrację. Postmodernizm natomiast podważał te idee, wprowadzając elementy dekonstrukcji, intertekstualności, odprężenia oraz ironii.

Złożoność, różnorodność, wieloznaczność…

Rebelia postmodernizmu stanowiła bunt przeciwko tradycyjnym normom i wartościom, zarówno w dziedzinie sztuki, jak i w szerokim kontekście społecznym, kulturowym czy filozoficznym. Oglądając dzieło postmodernistyczne, warto pamiętać, że ten nurt cechuje się złożonością, różnorodnością i często wieloznacznością. Interpretacja może być subiektywna i zależy od kontekstu i perspektywy obserwatora. Stąd niekiedy duże trudności, by ująć go w uporządkowaną całość.

Lustra na wystawie w Bonn
Psychodeliczny krąg z luster "Ultrafragola": postmodernizm to teraźniejszość w krzywym zwierciadleZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Wystawa w Bonn bardzo dokładnie pokazuje tę rewolucję, wprowadzając widza w jej szalony świat, krok po kroku wiodąc przez kolejne obszary. „Wszystko na raz: Postmoderniści 1967-1992” („Alles auf einmal: die Postmoderne 1967-1992”) prawdziwie bawi, prezentując wszystkie dziwactwa w designie, architekturze, sztuce, modzie i muzyce oraz kulturze pop, od przełomowej książki „Uczyć się od Las Vegas” (1974) po gigantyczne hotele Michaela Gravesa dla Disney World w Orlando (1990); od igrania Davida Bowiego z rolami płciowymi po teledysk Michaela Jacksona „Thriller” i ekstrawagancje Grace Jones. To meble jak z klocków lub rodem z komiksu; wszystko jest przerysowane, niepoważne (pozornie), chaotyczne i po prostu bezczelne.

Architektoniczne żarty

Chyba trudno o lepsze miejsce do zorganizowania takiej ekspozycji niż bońska Bundeskunsthalle, ponieważ sam jej budynek jest doskonałym przykładem architektury, która powstała w tym nurcie. Nawet po zakończeniu wystawy warto się tam udać; nie tylko ze względu na znakomity program, ale właśnie formę gmachu i jego otoczenie. Błękitno-stalowa fasada, zjeżdżalnia z dachu na plac przy wejściu. Z tego samego dachu, na którym rozciąga się ogród, sterczą przeszklone wieże, a koło nich znajdują się czasowe instalacje artystyczne, nieoczywiste, falujące linie – to czyste przeciwieństwo prostych i statecznych budowli modernizmu.

Wejście na wystawę wiedzie przez makietę budynku
Wejście na wystawę: makieta "Guild House" Roberto Venturiego z repliką słynnej złotej antenyZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Na samą wystawę zaś wchodzi się przez wielką makietę domu spokojnej starości „Guild House”, który zaprojektował Robert Venturi, umieszczając na dachu replikę złotej anteny, choć w samym budynku nie było odbioru. Manifest ten przeszedł do annałów architektury i sztuki, a w Bonn pokuszono się o odtworzenie tej instalacji i kluczowego fragmentu samego obiektu.

– Opowiadamy historię architektury od „Guild House” Roberta Venturiego przez Heinza Bienefelda po Disney Swan Hotel Michaela Gravesa. Pytamy: jak doszło do tego, że ruch emancypacyjny, który stawiał na wielogłosowość i samostanowienie, skończył jako dekoracja dla Disneya? Mamy wspaniałe modele Piazza d'Italia Charlesa Moore'a lub Espaces d'Abraxas Ricardo Bofilla. Specjalnie na wystawę Kengo Kuma zbudował nowy model swojego salonu Mazdy ‘M2’ w Tokio – wylicza współkurator wystawy Kolja Reichert.

To dobitne przykłady najważniejszych cech architektury postmodernistycznej: eklektyzm, często łączący skrajnie odmienne style, podkreślający je w sposób przerysowany; to nielinearne formy, karykaturalne kształty, nieoczekiwane detale czy asymetryczne kształty i zerwanie z klasycznym porządkiem architektonicznym; to jaskrawe kolory, irytujące lub wywołujące zaskoczenie, zabawy z kiczem.

Deutschland Bonn | Bundeskunsthalle Bonn | Ausstellung Alles auf einmal: Die Postmoderne
„Tawaraya Ring” Masanoro Umedy (1981), toaletka „Vanity” (Hans Hollein / 1982), fotel „Bel Air” (1982), stolik „Ivory” (E.Sottsass / 1985), obraz Davida Hockney'a (1975)Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Fotel-matka i ring bokserski

Weźmy na przykład kultowe meble-zabawki, zaprojektowane przez grupę Memphis, dzięki której świat zyskał najwybitniejszych współczesnych projektantów, innych zaś zainspirowała do poszukiwań nowych kierunków.

Trudno o wyraźniejszą opozycję do modernizmu, z jego zamiłowaniem do symetrii, spokojnych linii, stonowanej palety barw, a przede wszystkim – funkcjonalizmu i elegancji. O nie! Postmoderniści wprowadzili na salony wyposażenie w krzykliwych, ścierających się w wiecznej walce kolorach, nieregularnych kształtach, a funkcję zepchnęli gdzieś tak, na dalszy plan, dając głos formie i sile wywieranego na odbiorcy wrażenia, od ironii po radość i rozrywkę.

Zwiedzający wystawę mogą więc zobaczyć najznakomitsze obiekty z tego nurtu. Już na wstępie gości wita wielki czerwony fotel UP5 (1969) Gaetano Pesce, znany szerzej jako „Big Mama”. Zbudowany z organicznych obłości przypomina Wenus z Willendorfu, zachęcając, by zanurzyć się w jego ciepłych, bezpiecznych objęciach. Od początku wywoływał protesty feministek, ale projektant nic sobie z tego nie robił, a fotel-matka na stałe zagości w podręcznikach historii wzornictwa.

Wielki czerwony fotel UP5 (1969) Gaetano Pesce
Wielki czerwony fotel UP5 (1969) Gaetano Pesce wita gości wystawyZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Podobnie jest z psychodeliczną areną-sceną, obudowaną falującymi lustrami „Ultrafragola” (1970), które zaprojektował Ettore Sottsass, założyciel słynnej grupy Memphis. Kilka kroków dalej króluje słynny „Tawaraya Ring” Masanoro Umedy (1981), czyli wielka kanapa, czy raczej miejsce do siedzenia, w kształcie ringu bokserskiego wyłożonego japońskimi matami oraz jedwabiem. Jest i kanapa w kształcie słońca zachodzącego nad miastem („Tramonto a New York” / proj. Gaetano Pesce / 1980). Oczy cieszy fotel z kolorowych figur geometrycznych „Bel Air” (proj. Peter Shire / 1982).

Nie brakuje tu także innych wielkich nazwisk postmoderny, co przyprawia o zawrót głowy lub skłania do uwierzenia we wszystko, skoro ikoną designu jest kaktus-wieszak na płaszcze („Cactus” / proj. Guido Drocco i Franco Mello / 1972).

„Uchroń mnie ode tego, czego chcę”

Postmodernizm był wielowymiarowym ruchem, który w zasadzie wywrócił ówczesną rzeczywistość do góry nogami. Skoncentrował się na kwestiach indywidualizmu, zróżnicowania kulturowego, wolności wyrazu i krytyki ustalonych norm. To podejście wpłynęło nie tylko na sztukę, ale także na filozofię, nauki społeczne, politykę i inne obszary życia społecznego, co w Bonn pokazują na przykład prace przełomowych artystek Jenny Holzer i Cindy Sherman. A tuż obok – obraz z makaronu przedstawiający logo Mastercard; dziki pomysł kolektywu General Idea z roku 1986.

Postmodernizm na wystawie: wielka moda
Wielka moda postmodernizmu: Kansai Yamamoto, Gianni Versace, Comme des Garçons, Vivienne WestwoodZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Dużą część wystawy stanowi moda i czasem kosmiczne, a czasem bardzo odważne, czasem „bezsensowne” lub kiczowate kreacje tak wielkich projektantów, jak: Gianni Versace, Vivienne Westwood, Comme des Garçons, Kansai Yamamoto, Jean-Paul Gaultier czy Martin Margiela. Prawdziwe crème de la crème, prawdziwa uczta dla oka i prawdziwa lekcja kultowego krawiectwa.

Postmodernizm to także muzyka, a jakże! Dlatego nie mogło zabraknąć Grace Jones, w zasadzie ikony tego nurtu. Jej ogromny wizerunek, przecięty słynnym hasłem „Protect me from what I want” („Uchroń mnie ode tego, czego chcę”), dominuje nad jedną z części wystawy. Tuż obok David Byrne, który wraz ze swoim zespołem Talkig Heads, w zasadzie zdefiniował postmodernistyczną muzykę pop. Jego przeskalowany garnitur z koncertowego nagrania „Stop Making Sense” przeszedł do historii. Jest i zespół Devo, których absurdalne okładki płytowe to osobne dzieła sztuki. Nawiasem mówią, Devo śmieszą do dziś, ale przy okazji serwują znakomite utwory.

Kolejne przebudzenie

Organizatorzy wystawy zwracają uwagę na ciekawy kontekst obecnych rozważań o postmodernizmie: „Podczas gdy intelektualiści urodzeni po 1980 roku, zwłaszcza artyści i projektanci, entuzjastycznie zwracają się ku eklektycznym prowokacjom w sztuce, teorii, architekturze i designie, konserwatywni autorzy oskarżają postmodernizm o nihilizm, który utorował drogę prawicowemu populizmowi, a ostatecznie prezydentowi Trumpowi i brexitowi”.

Postmodernizm na wystawie: instalacja z pigułek
Instalacja z pigułek "Red (Cadmium), PLA©EBO" (proj. General Idea / 1991) oraz przeskalowana okładka słynnej książki Francisa Fukuyamy "Koniec historii"Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

– W designie i architekturze na nowo odkrywa się złożoność, ostre kontrasty i sprzeczności. Ale postmodernizm jest również przedmiotem sporów politycznych: obwinia się go o zwycięstwo Trumpa w wyborach, a Putin prowadzi wojnę przeciwko „postmodernistycznemu szaleństwu gender". Postmodernizm służy jako tekturowa atrapa, gdy żąda się powrotu do większej liczby zasad. Tak jakby złożoność i wielojęzyczność naszych społeczeństw można było po prostu zlikwidować. Byłoby to możliwe tylko przy użyciu siły – zaznacza współkurator wystawy Kolja Reichert.

„Gdy w 1992 roku otwarto Bundeskunsthalle, zimna wojna dobiegała końca, a Francis Fukuyama w swojej słynnej książce ogłosił ‘koniec historii’. Trzydzieści lat później stało się jasne, że historia poszła naprzód, a postmodernizm ponownie stał się przedmiotem kontrowersji. Wystawa ukazuje teraźniejszość w krzywym zwierciadle, w którym widać już wszystkie konflikty, od prawicowego populizmu po politykę tożsamości. I pozwala nam zapytać, z dystansu pokolenia, w jakiej epoce tak naprawdę żyjemy. Czy postmodernizm się skończył, czy też jesteśmy w samym jego środku?” – z tym pytaniem zostawiają nas kuratorzy tej niezwykłej ekspozycji.

Chcesz komentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>